Blue Monday. Czy niebieski poniedziałek to tylko wymysł naukowców
Określenie Blue Monday stworzył brytyjski psycholog i wykładowca, Cliff Arnal. Datę feralnego poniedziałku pierwszy raz wyznaczono w 2004 roku. Od tego momentu termin na stałe zagościł w mediach i zadomowił się w europejskiej popkulturze jako najsmutniejszy dzień roku.
Zgodnie z teorią, w ten dzień następuje kumulacja smutku, bezradności i beznadziei. Poprzez użycie wymyślonego wzoru, uczony przedstawił ostatni poniedziałek stycznia jako dzień, w którym zbiegają się niekorzystne warunki meteorologiczne, ekonomiczne oraz psychologiczne. Ponura pogoda, rozczarowanie, problemy z finansami prowadzą do depresji, a w rezultacie powodują nawet próby samobójcze. Czy faktycznie tak jest?
Już dawno Blue Monday został uznany za mit. Jednak w międzyczasie stał się na tyle popularny, że wyrzucenie go z kalendarza byłoby już chyba niemożliwe. Opanował media społecznościowy i zagościł wśród najczęściej używanych hasztagów. Jednak badania naukowe jednoznacznie negują wzór stworzony przez twórcę teorii i jego algorytm.
Obecnie Blue Monday jest wykorzystywany w walce z depresją. Sam twórca teorii o istnieniu niebieskiego poniedziałku zaangażował się w udział w kampanii społecznej #StopBlueMonday. Jej celem jest uświadomienie ludzi, że najbardziej depresyjny dzień w roku nie istnieje, a nasze samopoczucie w największym stopniu zależy od nastawienia do życia i wyborów jakich dokonujemy.
To normalne, że na początku Nowego Roku czujemy się sfrustrowani, jesteśmy zmęczeni i smutni. Zimowa aura, wciąż krótki dzień i zimno, nie wpływają dobrze na stan naszego organizmu. Dodatkowo okazuje się, że brak nam motywacji do realizowania postanowień noworocznych. To wszystko sprawia, że czujemy przygnębienie. Nie należy się w tym jednak doszukiwać drugiego dna. Warto również pamiętać, że wiele rzeczy potrafimy sobie wmówić. Wykreślmy więc z naszego kalendarza feralny poniedziałek i na przekór wszystkiemu, bądźmy tego dnia uśmiechnięci i pełni energii.